Czy można teslą jeździć w długie trasy?

Podziel się tym artykułem!

Jak wiecie, przebywam teraz czasowo w USA, i to nie na obszarze, który jest bogaty w stacje ładowania. Niestety, to nie wschodnie wybrzeże czy Kalifornia, u nas są niekiedy setki mil do pokonania bez żadnej stacji. Mimo to przez pół roku przejechaliśmy już ok. 25.000km, zawsze mogąc się ładować.

Dziś opiszę trasę trochę “blogowo” i turystycznie, z dużą ilością zdjęć. Może komuś się spodoba:) Wybraliśmy się więc w zeszły weekend w podróż do Parku Narodowego Natural Bridges w Ohio, rezerwując nocleg w Blanding, gdzie chcieliśmy urządzić naszą “bazę wypadową”. Do Blanding mamy ok. 220km, więc dojazd był bezproblemowy. Około południa dojechaliśmy na miejsce, w samym mieście funkcjonuje Supercharger Tesli, usytuowany tuż obok informacji turystycznej. Wykorzystaliśmy więc czas, gdy auto się ładowało, aby dowiedzieć się, czy nasze plany są optymalne. Po rozmowie z bardzo miłym panem w informacji okazało się, że moglibyśmy odwiedzić jeszcze więcej miejsc, o których istnieniu, mimo wcześniejszych poszukiwań w internecie, nic nie wiedzieliśmy.

Zmieniliśmy więc plany, i udaliśmy się najpierw do Moab, ślicznego turystycznego miasta położonego w pobliżu kolejnych Parków Narodowych, “Arches” i “Canyonlands”. W Moab zjedliśmy mały lunch, podczas gdy auto się ładowało, po czym wyruszyliśmy w drogę. Arches odwiedziliśmy już wcześniej, ale bez syna, teraz pokazaliśmy mu najbardziej znane twory natury. Stamtąd pojechaliśmy do Canyonlands. Widoki na to, co stworzyła natura: nie do opisania (fotografie nie oddają tego uroku).

Przeczytaj również:  Tesli nie trzeba reklamować!

Aby pokazać zdjęcie w dużej rozdzielczości, proszę na nie kliknąć.

Po powrocie do Blanding auto naładowało się ponownie, podczas gdy my zjedliśmy kolację, tym razem wyśmienite tacos i pizzę. Następnego dnia wyruszyliśmy w wyprawę, która miała mieć ok. 300km, m.in. do Parku Narodowego “Natural Bridges” i “Monument Valley”.

Drogę zmieniliśmy trochę po rozmowie z Panem z informacji turystycznej – wyposażeni w mapy i broszury postanowiliśmy odwiedzić również Moki Dugway, drogę, która została zbudowana w 1958 roku na potrzeby kopalni rudy uranu, i jest jedną z najniebezpieczniejszych dróg w Stanach Zjednoczonych – nie jest wyasfaltowana, a różnica poziomów, którą pokonuje się jadąc nią wynosi aż 365 metrów! Widoki i tutaj są przepiękne, i również tu zdjęcia nie oddają nawet w ułamku piękna natury.

W drodze do Monument Valley przejeżdżamy przez punkt, w którym na filmie Forrest Gump, grany przez Toma Hanksa, zakończył swój ponad dwuletni bieg (dla nieznających historii: https://www.youtube.com/watch?v=pKKmzmeU5-0 ), jak i więcej ciekawych miejsc, m.in. “balansującą skałę”. 

Przeczytaj również:  Twitter, Instagram, Facebook
Widok z “Forrest Gump Point”

Po wizycie w Monument Valley (która okazała się jednak mniej widowiskowa, niż myśleliśmy), pożywieniu się sprzedawanym przez Indian Navajo smażonym chlebem (którego historia jest swoją drogą bardzo ciekawa – po wygnaniu do rezerwatu w XIX wieku Indianie Navajo, którym zabroniono chowania zwierząt, musieli stworzyć danie z przekazanych składników), wyruszyliśmy w drogę powrotną, prowadzącą przez miasteczko Bluff. Tutaj chcieliśmy zjeść kolację i podładować auto w usytuowanej pod kolejnym pięknym tworem natury, “bliźniaczą skałą”, restauracji, ale była ona niestety nieczynna (sam punkt ładowania czynny był mimo to). W takim wypadku zdecydowaliśmy pojechać do Blanding, gdzie raz jeszcze skorzystaliśmy z superchargera, i wyruszyliśmy w drogę do domu. Prawie całą drogę jechał mój syn, który w Stanach w wieku 16 lat mógł wyrobić już prawo jazdy. Dawał sobie bardzo dobrze radę:)

Jak widać,  nie mieliśmy najmniejszych problemów z wycieczką, choć (jak to zwykle bywa), zmienialiśmy plany i cele podróży, odwiedzając miejsca, o których istnieniu na początku wyprawy nawet nie wiedzieliśmy. Do samego Bluff wróciliśmy bodajże dwa tygodnie później, by zjeść pyszne i syte śniadanie indiańskie a także zwiedzić pozostałości fortu zbudowanego przez pionierów. Ale o tym może następnym razem..

Podziel się tym artykułem!

About the author

Michał Mirski

Jeżdżę teslami od 2016 roku, przejechałem w sumie ponad 200.000 km. Żaden inny samochód mnie tak nie fascynował. Wciąż mam uśmiech na twarzy, gdy wsiadam do auta:)

View all posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *